W dniach od 30 kwietnia do 5 maja grupa pierwszoklasistów naszego liceum wraz z prof. Grażyną Łupkowską i prof. Mirosławem Zawadą wzięła udział w wycieczce autokarowej do Paryża, zorganizowanej przez fundację REM i świebodzicki OSiR.
W podróż do Paryża wyruszyliśmy we wtorek 30 kwietnia. Pierwszy dzień wycieczki spędziliśmy na nawiązywaniu nowych znajomości i szalonej zabawie w Asterix Parku, a wieczorem dotarliśmy do miejsca zakwaterowania, czyli Centrum Dialogu Ojców Pallotynów w uroczym podparyskim miasteczku -Montmorency.
Przez następne dwa dni zwiedzaliśmy największe atrakcje Paryża, a wśród nich oczywiście słynną wieżę Eiffla (gdzie zaskoczył nas czarnoskóry sprzedawca breloczków w kształcie wieży, który zdesperowany zaczął do nas mówić po polsku z nadzieją, że uda mu się sprzedać jeszcze ze dwie sztuki), wspaniałe zbiory muzeum Luwru ze słynną Mona Lisą na czele, ogrody Tuileries, Panteon, katedrę Notre-Dame, Pałac Inwalidów z całym stadem malutkich puchatych królików hasających po trawniku oraz Centrum Pompidou, w pobliżu którego można było wreszcie oddać się całkowicie kupowaniu upragnionych pamiątek i słuchaniu niesamowicie otwartych na wspólne muzykowanie ulicznych artystów.Popołudniowy rejs statkiem bateau-mouche po Sekwanie umożliwił nam obejrzenie zabytków, do których, na zmęczonych już porządnie nogach, nie udało się nam dotrzeć.Pełne wrażeń dwa dni zwieńczyły dwie kolacje z „niespodzianką”, czyli ślimakami, małżami i żabimi udkami – typowymi przysmakami kuchni francuskiej. Dla niektórych z nas było to najmocniejsze przeżycie podczas całej wycieczki.
Ostatni dzień pobytu spełnił marzenia tych, którzy chcieli choć na chwilę wrócić do krainy dzieciństwa i bohaterów bajek Disneya. Wizyta w parku Eurodisneyland była chyba dla każdego niezapomnianym przeżyciem połączonym z dreszczykiem emocji , jakie przeżywaliśmy pędząc po krętych i niemożliwie stromych torach rollercoasterów, podążając śladami piratów z Karaibów, przeżywając lot rakietą kosmicznączy też stojąc w niekończących się kolejkach do wszystkich parkowych atrakcji. Gdy umęczeni wieczorem dotarliśmy wreszcie do autokaru, wszyscy zasnęliśmy kamiennym snem i obudziliśmy się dopiero w Polsce. Szkoda, że czas wycieczki minął tak szybko… Sądzę jednak, że pomimo długich dystansów pokonywanych na uginających się nogach, kolejek, w których staliśmy godzinami (co zaowocowało wykształceniem się pokładów anielskiej cierpliwości)i nie zawsze dopisującej aury pogodowej każdy z nas myśli już o powrocie do tego magicznego miasta, jakim jest Paryż. Choćby po to, żeby znów postać w kolejkach, pomęczyć nogi i zobaczyć to, czego nie udało się zwiedzić teraz, a więc….au revoir, Paris!