Weneckie wojaże licealistów

Wenecja – miasto zakochanych. Nie ma bardziej romantycznego miejsca niż to. Stare kamienice i powolne gondole pływające muszą być synonimem miłości, czymś, z czym chcemy obcować jak najdłużej. Zatrzymać taśmę filmu i spędzić na tej klatce jak najdłużej.

Właśnie tutaj dane było nam spędzić dzień podczas majowej wycieczki zorganizowanej przez pana M.Orłowskiego. Miasto to, założone w V wieku przez barbarzyńskie plemię Hunów, jest teraz jedną z najcenniejszych pozycji na liście światowego dziedzictwa ludzkości. Mogliśmy podziwiać piękne budynki, które przetrwały do naszych czasów i dalej prezentują się okazale. Praktycznie w każdej uliczce można zobaczyć coś wyjątkowego, więc zwiedzanie tego miasta nie zamknęło się w jednej czy dwóch godzinach. Wszechobecne sklepy, w których można kupić różnorakie pamiątki, trochę psują obraz miasta, lecz jeśli ktoś szuka właśnie tego, to na pewno się nie zawiedzie. Nikt nie potrafił powiedzieć, że nie podobała mu się ta wyprawa. Jest to więc dowód, iż z pewnością warto tam pojechać i zobaczyć Wenecję na własne oczy. Zwłaszcza że nie kosztowało nas to zbyt dużo pieniędzy. Największe wrażenie na nas zrobił Plac Świętego Marka, który znajduje się w najstarszej części Wenecji i jest jej najbardziej znaną wizytówką i bardzo chętnie odwiedzanym miejscem. Każdy z nas chciałby tam wrócić pewnego dnia i jeszcze raz przejść się po cudownych uliczkach. Kolejne piękne miasto zostało odhaczone na podróżniczej mapie. Weneckie wojaże uważam za udane.

 

 Marcin Gawroński