Zgodnie z wieloletnią tradycją naszej szkoły w poniedziałek, 20 września, udaliśmy się na wycieczkę integracyjną dla klas pierwszych, z naszymi wychowawczyniami- paniami- Anną Maślach i Ewą Grochowską, oraz z panem Markiem Orłowskim w roli górskiego przewodnika. Celem naszej wyprawy stały się Rudawy Janowickie – jedno z najpiękniejszych pasm górskich w Polsce.
Uzbrojeni w odzież termiczną, kiełbaski na grilla i bardzo dobre humory wyruszyliśmy pociągiem do Trzcińska, by stamtąd odbyć wędrówkę po górach. Chłód poranka orzeźwił nasze zaspane twarze, a energii dodawały przepiękne pejzaże za oknami pociągu. Godzinna podróż stała się czasem na poranne rozmowy, psychicznie przygotowujące do wspinaczki.
Droga do schroniska okazała się dla niektórych nie lada wspinaczką, chociaż niewielu było malkontentów narzekających na jej trudy. Większość wędrowców zachwycała się widokami, wsłuchiwała w szmer potoku i ryczące krowy na pastwiskach, z ciekawością wypatrywaliśmy saren i jeleni. Zdarzało się też zobaczyć ogromne leśne pająki, przywodzące na myśl tarantule z horrorów.
Choć podejścia nie były strome, zmęczenie dawało się we znaki. Wybraliśmy więc łatwiejszą opcję z tych proponowanych przez pana Orłowskiego. Tym razem nie zdecydowaliśmy się na wejście na Krzyżną Górę, a więcej czasu poświęciliśmy na przygotowanie ogniska przy schronisku. Był to moment sprzyjający integracji i wytchnieniu po trudach wędrówki. Pieczenie kiełbasek i innych specjałów stało się pretekstem do rozmów, żartów i wspólnych zdjęć, a zdrowe górskie powietrze zaostrzyło nasze apetyty.Niestety, wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć. Rozgrzani ciepłem ogniska i wzmocnieni posiłkiem na świeżym powietrzu, ruszyliśmy w drogę powrotną, do Janowic Wielkich. Podziwiając przepiękny las ze skałami o przedziwnych kształtach, nieuchronnie zbliżaliśmy się do końca naszej wycieczki. Przebarwione liście przypomniały nam o nadchodzącej wielkimi krokami jesieni- najpiękniejszej w górach porze roku.
I choć natura poskąpiła nam słonecznych promieni, które rozświetlić mogłyby korony jesienniejących drzew i jeszcze bardziej zachwycić urokliwym pejzażem, nie czuliśmy się zawiedzeni.
Wspomnienie tej wycieczki na długo pozostanie w naszej pamięci, a zadowolenie z niej jest wprost proporcjonalne do zmęczenia, jakie odczuwaliśmy, wsiadając do pociągu.