„Pandemiczny”, „onlinowy”, „streamingowy” – a jednak… udany. To był wyjątkowy Dzień Teatru- obchodzony rokrocznie, chociaż tym razem musiał się odbyć w reżimie covidowym.
Gościliśmy więc po raz kolejny panią Nikolę Olszak- pedagożkę Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, która przygotowała uczniów do odbioru sztuki Orfi- monodramu w wykonaniu Ireny Sierakowskiej i reżyserii M. Buszewicza. Opowiedziała też o genezie powstania spektaklu „Pilnie kupię biografię”, który inicjuje działania projektu Porcelana jest kobietą. „Głównym tematem poszukiwań artystycznych będzie przemysłowe dziedzictwo miasta – szczególnie produkcja porcelany na wielką skalę. Wiąże się to z cyklem działań międzynarodowego projektu “Historia znikania – scenograficzna dekonstrukcja pamięci”, opierającego się na współpracy Norweskiej Akademii Teatralnej (NTA) / Østfold University College, Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu oraz Muzeum Hutnictwa w Chorzowie i realizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.”
W piątkowy wieczór uczniowie uczestniczyli w premierze spektaklu „Orfi”, mając okazję obejrzeć kolejne odczytanie mitu o Orfeuszu i Eurydyce. Spektakl inspirowany jest komiksem D. Buzzattiego i innymi wersjami tej historii. Współczesny Orfi podąża do Hadesu, by odzyskać ukochaną Eurę. A co na to Eura? Czy dowiemy się o jej odczuciach? Co reinterpretacja mitu przez reżysera i aktorkę, która odtwarza rolę Orfeusza, mówi o kondycji współczesnych kobiet w ich relacjach z mężczyznami? Na ile ta wersja odzwierciedla nasze o nim wyobrażenia? Co nowego wnosi do naszej kulturowej wyobraźni? O spektaklu będziemy dyskutować w przyszłym tygodniu na lekcji, na którą już zaprosiliśmy panią N. Olszak.
Na zajęciach edukacji teatralnej w 2. klasie odbyły się też ćwiczenia aktywizujące w postaci wprawek aktorskich- ta klasa napisała i przygotowała próbę czytaną własnego spektaklu. To też forma obcowania z teatrem -poprzez uczestniczenie w tworzeniu. Kto wie, może gdy minie pandemia, uczniowie odważą się stworzyć własne przedstawienie?
Istotną częścią składową obchodów naszego ulubionego święta jest rozstrzygnięcie konkursu na plakat i recenzję teatralną spektaklu, obejrzanego na żywo lub w streemingu w trwającym sezonie teatralnym.
Napłynęło wiele prac, które dowodzą dużych kompetencji i zdolności twórczych ich autorów.
A oto laureaci:
Konkurs na recenzję:
Nagrodę główną otrzymała Zofia Brzozowiec za recenzję spektakli: „108 kostek cukru” w reż. A. Puszcz, „Pani Bovary” w reż. M. Podstawnego, „Niech prawo będzie z wami…” w reż. A. Groszyńskiej.
Dwie równorzędne nagrody otrzymały Wiktoria Górecka i Julia Kacprzak (obie są autorkami recenzji spektaklu pt. „108 kostek cukru”).
Konkurs na plakat teatralny:
Nagrodę główną otrzymała Julia Gonet– za plakat do spektakli „Pani Bovary” i „Pilnie kupię biografię”.
Dwie równorzędne nagrody otrzymały: Wiktoria Pajor -za plakat do spektaklu „Pilnie kupię biografię”
I Amelia Byra– za plakat do spektaklu „Cyrano” w reż. K. Raduszyńskiej
Laureatki prac otrzymają nagrody książkowe i zaproszenia na premierę ufundowane przez „Teatr Dramatyczny” w Wałbrzychu.
Zwyciężczyniom gratulujemy.
To było udane święto!
Co oprócz imienia przekazują nam przodkowie?
Jakie cechy wyglądu, zachowania, niczym niewytłumaczalne lęki, czy wspomnienia z pogranicza deja vu, otrzymujemy razem z imieniem po babci, czy ciotce? Czym są one spowodowane? Irena Sierakowska odpowiada te pytania w spektaklu pt. „108 kostek cukru” w reżyserii Agaty Puszcz.
Jest to monodram z gatunku bardzo intymnych. Opowiada osobistą historię aktorki, która dzieli się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Sierakowska poszukuje odpowiedzi na pytania: czemu w niektórych miejscach Warszawy dostaje niekontrolowanych ataków paniki, albo co właściwie dało jej imię odziedziczone po siostrze swojego dziadka- uczestniczce powstania warszawskiego.
Z odpowiedzią przychodzi pamiętnik dawnej Ireny Sierakowskiej, napisany blisko 80 lat temu w okopach walczącej stolicy. Adaptując go na deskach teatru, aktorka wciela się w swoją krewną. Dosłownie i w przenośni. Ubiera epokowy strój, zmienia fryzurę, zbiera niezbędne rekwizyty znalezione w „pudełku pamięci” i przenosi się w czasie. Czytając (czasem urwane) fragmenty pamiętnika, stara się zrozumieć, z czym przyszło stanąć twarzą w twarz młodzieży tamtych czasów. I to właśnie ten temat jest drugim dnem monodramu- opowieść o młodych ludziach, przerażonych, zmuszonych do wzięcia w dłoń karabinu i walki na śmierć i życie. Spektakl doskonale obrazuje realia powstańcze: brak możliwości powrotu do domu, mimo że wyszło się tylko na chwilę, bezsilność wobec sytuacji zamykaną w puszkach z grochem, czy tytułowe 108 kostek cukru, będących symbolem nadziei, promieniem słońca w ciemnej rzeczywistości.
Sierakowska doskonale gra na emocjach widzów. Na pochwałę zasługuje warstwa fonetyczna monodramu. Dynamiczna instrumentacja głoskowa, elementy stepowania, ruch- oddając wiele wrażeń dźwiękowych, budują napięcie. Aktorka gra na ważny i osobisty temat, nie wprawiając przy tym widzów w uczucie dyskomfortu. W spektaklu ważną rolę pełnią rekwizyty. Przemyślanie i celowo wykorzystane, są dopełnieniem historii. Tworzą warstwę niewidzianą oczami człowieka- małe szczegóły wyłapywane tylko przez przydrożną figurkę Matki Boskiej, czy obcas, który odpadł od buta w czasie ucieczki. Dzięki nim widz buduje pełniejszy obraz powstańczej Warszawy ’44 roku i ma możliwość wczucia się w aurę tego miejsca i czasu. Rekwizyty stanowią ponadto repliki oryginalnych pamiątek dawnej Ireny, znalezionych przy jej notatniku. Jednak tym, co najbardziej wyróżnia „108 kostek cukru”, jest niezwykła atmosfera, budująca w kameralnym gronie poczucie utożsamienia i bliskości z bohaterami opowieści. Widz, doświadczając wydarzeń w spektaklu, może odnaleźć w sobie cząstkę Ireny Sierakowskiej. Tej dawnej, bądź obecnej. Może także odwołać się pamięcią do własnych przodków, pozostawiony z refleksją przekazywania czegoś więcej niż imienia.
Monodram „108 kostek cukru” jest zdecydowanie wart obejrzenia. To spektakl dotyczący trudnych czasów, który, w odróżnieniu do większości dzieł o tematyce wojennej, nie pozostawia widza z uczuciem przytłoczenia, czy smutku. Świetnie zagrany, dynamiczny, oryginalny w swojej konwencji, budujący poczucie bliskości ze swoimi nigdy niepoznanymi krewnymi- daje, tak jak tytułowe kostki, motywację do refleksji, nadzieję i promień ciepła w trudnych czasach, w jakich przyszło nam dzisiaj budować swoje życie. Stanowi także swoistą zachętę do zagłębienia się w swoją osobistą historię rodzinną i próby odszukania w sobie i swoich przodkach czegoś magicznego, metafizycznego, możliwego do odczucia i zrozumienia tylko przez nas samych.
Zofia Brzozowiec